Ostatnio najmodniejszy temat w blogsferze to konturowanie twarzy. Wiele firm rozszerza swoją ofertę wprowadzając różnego rodzaju bronzery, czy też tworzy palety, w których oprócz typowego bronzera możemy znaleźć róż i rozświetlacz.
Tego typu produkt wprowadziła ostatnio do swojej oferty firma
Sensique, tworząc trio składające się z dwóch kompozycji kolorystycznych;
111 Desert Dream i
112 Desert Rose, który posiadam.
Opis producenta:
Zestaw do konturowania. Zestaw trzech odcieni przeznaczonych do konturowania rysów twarzy. Pozwala na uzyskanie idealnego kształtu twarzy, doskonale modeluje jej owal i nadaje cerze zdrowy koloryt.
Skład:
Talc, Mica, Kaolin, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Magnesium Stearate, Paraffinum Liquidum, Octyldodecanol, Pentaerythrityl, Tetraisostearte, Silica, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Polyisobutene, Zinc Oxide, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum, [+/- CI 77891, CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 19140, CI 15880, CI 73360, CI 45380, CI 16255, Tin Oxide]
Pojemność:
8 g
Cena:
12,99 zł
Dostępność:
Drogerie Natura
Opakowanie standardowe do opakowań firmy, czyli okrągłe pudełeczko z przezroczystym wieczkiem zamykane na zatrzask. Wewnątrz znajduje się niczym nie oddzielony kosmetyk podzielony na trzy części. Jak już wspominałam posiadam odcień
112 Desert Rose, w której znajduje się bronzer, róż i rozświetlacz- czyli wszystko czego potrzebuję mieści się w tej palecie. Jego pojemność to 8 g, czyli każdy trójkącik to 2,6 g- nie jest źle.
Opakowanie mamy opisane, zatem przejdźmy do tego co jest najważniejsze, a więc zawartości.
Bronzer to matowy chłodny kolor- bardzo delikatny. Zbliżony do bronzera Kobo 308 Sahara Sand, o którym pisałam
tutaj. Kosmetyk nie jest mocno napigmentowany, dlatego trzeba trochę popracować aby produkt znalazł się na pędzlu. Ale kiedy już znajdzie się na twarzy wygląda znakomicie:). Bronzer idealnie sprawdzi się do jasnych karnacji w tym i mojej. Jednak na ciemnej cerze niestety, ale może być niewidoczny. Kolejnym kosmetykiem znajdującym się w paletce jest brzoskwiniowy róż zawierający w sobie maleńkie złote drobinki. Róż w przeciwieństwie do bronzera jest dobrze napigmentowany, dlatego trzeba uważać aby nie zrobić sobie nim krzywdy. Z kolei rozświetlacz jest perłowy, z łatwością nabiera się na pędzel. A efekt na kościach policzkowych jest subtelny, na pewno nie jest to typowa tafla, dlatego osoby, które za tym efektem nie przepadają powinny być zadowolone.
Posiadacie to trio? Jesteście zadowolone?